Ein Gedicht ohne Geheimnis


Ein Schleusenwärter auf einem unbedeutenden Abschnitt
eines Kanals in Żuławy zu sein,
inmitten einer flachen Landschaft. Jeden
Tag mit dem Fahrrad zu einem Betonschuppen zu fahren,
der kleiner ist als ein Verkehrskiosk.
Sonnenauf- und -untergänge
durch ein quadratisches Fenster zu beobachten.
Keinen Begriff von Kunst zu haben, zu wissen,
wo Hechte und Aale lauern.
An einem nebligen Morgen, Tee schlürfend
mit Spiritus, im Radio, das nur einen Sender empfängt,
zu hören, dass es über zehn Millionen Arten
von Pflanzen und Tieren auf der Welt gibt,
und es nicht zu glauben, oder
dass es Länder gibt, in denen Menschen verhungern,
und darüber nachzudenken, und darüber zu vergessen,
die Schleuse zu entleeren. Und dadurch
einige nahe gelegene Wiesen zu überschwemmen.
Und keine Konsequenzen dafür zu tragen.



Tadeusz Dąbrowski




WIERSZ BEZ TAJEMNICY


Być sobie na Żuławach operatorem śluzy
na mało istotnym odcinku kanału,
pośrodku płaskiego krajobrazu. Codziennie
jeździć rowerem do betonowej budki,
mniejszej niż kiosk ruchu. Obserwować przez
kwadratowe okienko wschody i zachody
słońca. Nie mieć pojęcia o sztuce, wiedzieć,
gdzie się czają szczupaki, a gdzie węgorze. W
pewien mglisty poranek, popijając herbatę
ze spirytusem, usłyszeć w radiu, które odbiera
tylko jedną stację, że na świecie żyje
ponad dziesięć milionów gatunków roślin i
zwierząt, i nie dać temu wiary, albo
że są takie kraje, gdzie ludzie umierają
z głodu, i zamyślić się nad tym, i zapomnieć
spuścić śluzę. I zalać kilka pobliskich łąk.
I nie ponieść za to żadnych konsekwencji.